wtorek, 26 czerwca 2012

romantyczny krwiopijca

Bez krwi nie ma wampira. Jest to substancja, która decyduje o jego istnieniu, podobnie jak o istnieniu człowieka.
[Wampir. Biografia symboliczna]

Wampiry - bohaterowie kultury ludowej, kiczu, hollywoodzkich produkcji, ale też literatury - utworów Mickiewicza, Byrona, Goethe'go, Słowackiego, Reymonta, Gogola, Baudelaire'a.
Monumentalna książka prof. Marii Janion, najwybitniejszej w tej chwili w Polsce, znawczyni literatury romantycznej, jest pierwszym tomem cyklu Romantyczne okolice śmierci.
To bardzo kompleksowe ujęcie tematyki mitu wampirycznego i wskazanie jego silnego zakorzenienia się, wpływu na człowieka i jego twórczość. Książka stanowi opracowanie naukowe, oparte momentami na interpretacjach psychoanalitycznych. 
Janion zwraca uwagę, że wampir w wersji folklorystycznej pozwalał poruszyć tematy tabu, jest tworem emanującym silną erotyką, ale jego działania charakteryzują się też sadyzmem, wiążą się z nekrofilią (odwrócenie motywu wampirycznego, gdzie to człowiek żąda od wampira zaspokojenia seksualnego), a przede wszystkim są - w sposób najbardziej oczywisty - śmiercionośne. Eseje zawierają bardzo wiele odwołań do "Draculi" Brama Stokera i książek Anne Rice, które stały się najwyraźniej podstawą przemyśleń. Autorka poświęca dużo miejsca powiązaniom wampira z duchami, upiorami, wilkołakami, a także wątkom kobiecym: kobiecie uległej oraz femme fatale. 
Niestety mimo szerokiego ujęcia tematu, daje się odczuć poważny brak wniosków. Kompilacja poglądów pozbawiona jest szerszej analizy, a przede wszystkim solidnego podsumowania.
Autorka podzieliła swe dzieło na dwie części. Pierwsza z nich - eseistyczna - nosi tytuł "Wampiriada". Zawiera bardzo wiele ilustracji, rycin, reprodukcji malarstwa, plakatów oraz kadrów filmowych.
Druga to wybór literatury podmiotu - fragmenty utworów bądź całe opowiadania, na których oparte są wcześniejsze analizy. Duży plus i miłe zakończenie fragmentem "Chrztu ognia" Sapkowskiego i przywołaniem postaci mojego, absolutnie ulubionego, literackiego wampira - Emiela Regisa Rohellec Terzieffa - Godefroy'a.

Ocena subiektywna: 5/6.

M. Janion, Wampir. Biografia symboliczna, Gdańsk 2008, 567 s.

czwartek, 21 czerwca 2012

rachunek

Wywiad - rzeka z Danielem Passentem, przeprowadzony przez dziennikarza Jana Ordyńskiego, ukazuje dość szczerą i autoironiczną historię życia, jednego z najlepszych polskich felietonistów.
Książka jest uporządkowana tematycznie i zachowuje czytelną chronologię. Dzieciństwo Passenta jako żydowskiej sieroty, wychowywanej przez wujków, ciotki i znajomych rodziny, życie w powojennym Berlinie, powrót do Warszawy, studia, stypendia zagraniczne, praca dziennikarska w "Polityce", posada ambasadora w Chile. Każdy temat ciekawie okraszony anegdotami i dygresjami.
Mimo dramatycznego dzieciństwa, dużo szczęścia miał w życiu Daniel Passent. Udało mu się zdobyć perfekcyjne wykształcenie, otoczony jest wachlarzem wspaniałych przyjaciół, zawarł mnóstwo ciekawych znajomości i odbył szereg niesłychanie cennych spotkań. Wiele mówi o swojej miłości do: Agnieszki Osieckiej, córki Agaty i żony Marty. Ten rachunek z życia, przyznanie się do błędów, niewłaściwych decyzji, porażek i wstydliwych wyborów, jest również zdecydowaną oceną postaw, nie tyle mającą na celu utrącenie głów, co ukazanie tła wydarzeń. Passent mówi o tym, o czym chce powiedzieć. Ordyński jest tu jedynie zadającym pytania, nie moderuje tej rozmowy, nie kreuje jej. Zostawia to delikatny cień sztuczności i wymuszenie formy wywiadu. Równie dobrze mogła to być naturalnie biegnąca opowieść autobiograficzna.
Czyta się jednak dobrze, zapewne dzięki specyficznej, ale sympatycznej arogancji i pewność siebie bohatera.

Ocena subiektywna: 4,5/6.

D.Passent, Passa, Warszawa 2012, 423 s.

czwartek, 14 czerwca 2012

ex libris

Udało mi się w końcu w pełni zmobilizować siły i zrobić coś dla moich książek. Dziś poszedł do druku i wkrótce każdy egzemplarz z półki, otrzyma swój ekslibris.
Do projektu wykorzystałam grafikę przedstawiającą Le Papillon Machaon, czyli Pazia królowej, pochodzącą z czasopisma "Le Magasin Pittoresque" wydanego w Paryżu w 1837 roku.
Wybór motywu powinien być czytelny dla większości, znających mnie bliżej, czytelników bloga.

środa, 13 czerwca 2012

norweg w tajlandii

W podłym motelu w Bangkoku, czekając na wynajętą prostytutkę, ginie norweski ambasador. W bagażniku samochodu ofiary, policja znajduje pornografię dziecięcą. Okoliczności zdarzenia nie mogą wypłynąć na światło dzienne. W celu uniknięcia skandalu, zadanie rozwiązania zagadki otrzymuje Harry Hole, tonący w kieliszku gliniarz, którego zobojętniałość i cynizm dają nadzieję na zlekceważenie każdego tropu i szybkie sprzątnięcie tematu pod dywan. Ale Hole, być może już znudzony swoją własną frustracją, zaczyna drążyć, zadawać pytania, łączyć fakty, a niektóre z nich rozłażą się jak karaluchy w ciemności.
Duszny Bangkok pełen jest dziwnych i ciekawych osobowości. Duży plus dla autora za stworzenie intrygujących postaci drugoplanowych.
Ale tak naprawdę mało tego wszystkiego, chciałoby się więcej. Nesbo poruszył zbyt delikatnie szalenie ciekawy wątek językowy oraz tło społeczno-kulturowe. Mało Tajlandii w tej "nesbowej" Tajlandii.
Brakowało mi też, w przerwach w czytaniu, niecierpliwego pragnienia poznania dalszej fabuły. Mało zaskoczeń, napięcia, sama intryga momentami nieporadna, tożsamość sprawcy daje się odkryć stosunkowo wcześnie, jak dla mnie za wcześnie.
Intrygujący tytuł, ciekawa okładka - marketing - czary mary...
Nesbo, tworząc postać Hole'a, nie postarał się jakoś ciekawie odbiec od stereotypu samotnego, zgorzkniałego detektywa z niezamkniętą przeszłością. Może kolejne spotkanie z Harrym - w "Pierwszym śniegu" - wypadnie korzystniej. Niestety, tym razem, żeby było dobrze - musiałoby być lepiej.

Ocena subiektywna: 3,5/6.

J. Nesbo, Karaluchy, Wrocław 2011, 320 s.

wtorek, 5 czerwca 2012

każde życie to materiał na książkę


Ja do tej tutaj ziemi
przybita jestem konwaliami...
[A. Osiecka]
 
Tak bardzo cenię tę książkę, że długo zbierałam się do napisania o niej. Towarzyszy mi od kilkunastu lat, pełna słów, które są potrzebne jak powietrze.
Teksty czytane Agnieszki Osieckiej, to coś zupełnie innego niż jej piosenki (spośród których, są takie, których nawet nie lubię).
Życie poetki było niebanalne i niezwykłe, jak ona sama. Autorka pisze trochę o dzieciństwie, o domu, rodzicach, o szkole. Zamieszcza spore fragmenty skrupulatnego pamiętnika poetki, wspomnienia przyjaciół, rozmowy, cytaty, wiersze. Dużo tego i zdjęć. Jest to mniej książka, a bardziej tkanina, ręcznie malowana, lekka, zwiewna, ale i taka do przytulenia.
Turowska zebrała ogrom materiału, a pisząc prosto, przyjaźnie i bezpretensjonalnie nie wkracza niepotrzebnie w jakieś zbędne, naukowe dywagacje. Pokazuje Osiecką pełną życia, wolną, nie dającą się ograniczać żadnym konwenansom i  regułom - kobietę w biegu,  pędzącą przez życie, jak wiatr między drzewami. Z drugiej strony jest to wiatr czasem omijający ludzi, samotny, smutny i nieszczęśliwy.
Są ludzie, których nie umiemy opowiedzieć… twierdziła Agnieszka Osiecka. Zofii Turowskiej udało się fenomenalnie opowiedzieć Agnieszkę.
Dla kochających poezję – pozycja obowiązkowa. Dla nie będących tego pewnymi – tym bardziej.

Ocena subiektywna: 6/6.

Z. Turowska, Agnieszki. Pejzaże z Agnieszką Osiecką, Warszawa 2000, 273 s.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

nadchodzi wojna

Jestem mieczem w ciemności. Jestem strażnikiem na murach. Jestem ogniem, który odpędza zimno, światłem, które przynosi świt, rogiem, który budzi śpiących, tarczą, która osłania krainę człowieka.
[fragment przysięgi Nocnej Straży]

Drugi tom serii. Jest jeszcze lepiej. 
Wojna o panowanie na Żelaznym Tronie trwa. Żądnych władzy jest coraz więcej, a  gotowi są panować nawet na zgliszczach. Na arenę walki wchodzą nowi bohaterowie: bezwzględny ród Greyjoyów z Żelaznych Wysp, z pełną temperamentu i charakteru Ashą oraz bracia zmarłego króla Roberta - Renly i Stannis Baratheonowie. Nocna Straż udaje się za Mur, aby podjąć walkę z nowopowstającą armią Mance Rydera. Upadają kolejne grody, intryga rodzi intrygę, okrucieństwo goni okrucieństwo, a autor zaczyna coraz bardziej wodzić czytelnika za nos. Poznajemy kilka tajemnic i gdy już wydaje się, że tyle wiemy, pojawiają się nowe zagadki i niedopowiedziane wątki, które niemal irytują swoją a to świeżością, a to mrocznością. Cała gama emocji – dużo śmiechu, wzruszeń, zaskoczeń i nerwów. Coraz więcej magii, krwi i cierpienia. Zachwycać można się bez końca.
Fantastycznie rozwija się jedna z najbarwniejszych postaci  – Tyrion Lannister, który nieustannie błyska inteligencją i charyzmą. Jako postać drugoplanowa pojawia się fenomenalny Edd Cierpiętnik tryskający czarnym humorem. Moje ulubienice Arya i Daenerys – Matka Smoków mają coraz więcej ikry, a ich wątki przygodowe nabierają tempa.
A taaaakie (!) zakończenie zapowiada jeszcze mnóstwo przyjemności z poznawania kolejnych tomów cyklu.

Ocena subiektywna: 6/6.

G. R.R. Martin, Starcie królów, Poznań 2011, 916 s.