środa, 24 lipca 2013

kontrabas jaki jest, każdy widzi

Myślenie to zbyt trudna sprawa, żeby każdy dyletant mógł się tym zajmować. Ale każdy sądzi, że potrafi myśleć i myśli bez żadnych zahamowań.
[Kontrabasista]

Wielki, nieporadny i nieporęczny, ciężki i opasły, słoń wśród instrumentów - kontrabas. Przeszkadza i utrudnia, blokuje i ogranicza, stoi na drodze do szczęścia. Jak on w ogóle gra? Zastanawialiście się nad tym, jak brzmiałaby np. "Etiuda Rewolucyjna" zagrana na kontrabasie? Nie brzmiałaby.
Opowiadanie to wpadło mi w ręce przypadkowo, ale ze względu na autora, przeczytałam je natychmiast. Suskind daje wspaniałą możliwość czytania "w ciemno".
Niedoceniony, osamotniony i rozgoryczony kontrabasista kocha swoje "wielkie pudło" i jednocześnie go nienawidzi. Obarcza je winą za wszelkie swe niepowodzenia, gardzi nim, a zarazem kocha i wielbi, szanuje i docenia: (...) orkiestra z samej definicji zaczyna się tam gdzie kontrabas.
Zrozpaczony ekscentryk jest w pełni uzależniony od swojego instrumentu, on i kontrabas zdają się być jednym. Muzyk prowadzi swój monolog bardzo sugestywnie i niemal zaraża swoją obsesją. Obnaża pragnienia, których nigdy nie spełni. Nigdy nie będzie ani pierwszy ani najlepszy. W orkiestrze, miłości i życiu, zawsze stoi z tyłu, na granicy samotności i związku.
Gorzka ironia o człowieku i jego miejscu w społeczeństwie i świecie. Utwór błyskotliwy, wielopłaszczyznowy, dający możliwość szerokiej interpretacji. Pełna humoru i refleksyjna jednoaktówka, obnażająca krępującą ludzką samoświadomość. Cacko.

Ocena subiektywna: 5/6.

P. Suskind, Kontrabasista, Poznań 1993, 83 s.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz