wtorek, 27 grudnia 2011

skarbiemój

Stephen King o miłości. To nie znaczy, że nie jest groźnie, krwawo i przerażająco. Nie jest to ckliwa, romantyczna historia, wyciskająca łzy wzruszenia. To powieść o miłości obarczonej balastem doświadczeń, tajemnicą, bólem, bezradnością i tęsknotą.
Lisey i Scott byli idealnymi partnerami, stworzyli swój zamknięty świat, w którym spędzili razem ćwierć wieku. Dziś Lisey porządkując dokumenty i rękopisy po zmarłym mężu, odkrywa kilka tajemnic. O niektórych nie wiedziała, niektóre przestraszona wyparła z pamięci, a jeszcze inne postanowiła ukryć przed światem. Do uporania się z nimi nadal potrzebuje Scotta i będzie musiała szukać go w miejscu, które stworzył, aby przeżyć tragiczne i upiorne dzieciństwo.
Jednocześnie Amanda - jedna z sióstr Lisey - dostaje ataku katatonii, buduje nieskładne zdania, w których Lisey rozpoznaje sekretny język miłosny, pełen przenośni i osobliwych neologizmów, język - którym rozmawiała tylko ze swoim mężem. Ale dlaczego Scott przed swoją śmiercią kontaktował się z psychiatrą leczącym Amandę i szperał w archiwach dotyczących jej przypadku?
Przejmująca i głęboka powieść Kinga sięga do najgłębszych zakamarków człowieka, gdzie kryje się śmiercionośny długaśnik i tata dotknięty złamazią, zniki, bafy i przeraźliwi, niewidoczni śmiacze.
Jeśli nie lubisz niezrozumiałych pojęć, nowych, wieloznacznych słów, specyficznej składni, nie odnajdujesz się w kilkuwarstwowej narracji i gubisz w niechronologicznej fabule to nie czytaj jej.  Ta książka to wyzwanie dla wyobraźni, wymagające wysiłku i zawziętości, a nagradzające doskonałym warsztatem i genialną poetyckością. Jest to powieść wprowadzająca w świat, który albo się pokocha i zatraci w nim, albo zaplącze i zniechęci.

Ocena subiektywna: 5/6.

S.King, Historia Lisey, Warszawa 2009, 533 s.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz