środa, 13 czerwca 2012

norweg w tajlandii

W podłym motelu w Bangkoku, czekając na wynajętą prostytutkę, ginie norweski ambasador. W bagażniku samochodu ofiary, policja znajduje pornografię dziecięcą. Okoliczności zdarzenia nie mogą wypłynąć na światło dzienne. W celu uniknięcia skandalu, zadanie rozwiązania zagadki otrzymuje Harry Hole, tonący w kieliszku gliniarz, którego zobojętniałość i cynizm dają nadzieję na zlekceważenie każdego tropu i szybkie sprzątnięcie tematu pod dywan. Ale Hole, być może już znudzony swoją własną frustracją, zaczyna drążyć, zadawać pytania, łączyć fakty, a niektóre z nich rozłażą się jak karaluchy w ciemności.
Duszny Bangkok pełen jest dziwnych i ciekawych osobowości. Duży plus dla autora za stworzenie intrygujących postaci drugoplanowych.
Ale tak naprawdę mało tego wszystkiego, chciałoby się więcej. Nesbo poruszył zbyt delikatnie szalenie ciekawy wątek językowy oraz tło społeczno-kulturowe. Mało Tajlandii w tej "nesbowej" Tajlandii.
Brakowało mi też, w przerwach w czytaniu, niecierpliwego pragnienia poznania dalszej fabuły. Mało zaskoczeń, napięcia, sama intryga momentami nieporadna, tożsamość sprawcy daje się odkryć stosunkowo wcześnie, jak dla mnie za wcześnie.
Intrygujący tytuł, ciekawa okładka - marketing - czary mary...
Nesbo, tworząc postać Hole'a, nie postarał się jakoś ciekawie odbiec od stereotypu samotnego, zgorzkniałego detektywa z niezamkniętą przeszłością. Może kolejne spotkanie z Harrym - w "Pierwszym śniegu" - wypadnie korzystniej. Niestety, tym razem, żeby było dobrze - musiałoby być lepiej.

Ocena subiektywna: 3,5/6.

J. Nesbo, Karaluchy, Wrocław 2011, 320 s.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz