środa, 17 października 2012

o wojnie inaczej


Do ubrań mieli przyszyte gwiazdy Dawida, do twarzy nieszczęście.
["Złodziejka książek"]

To ten rodzaj prozy, która zostaje, tłucze się po głowie, drażni świadomość, każe się zatrzymać, zastanowić, nie daje spokoju.
II wojna światowa. Dziesięcioletnia Liesel trafia do rodziny zastępczej w małym miasteczku pod Monachium. Miała dorastać w nowym domu wraz z młodszym bratem, chłopiec jednak umiera w tragicznych okolicznościach, podczas zimowej podróży.
Nowi, przybrani rodzice - ciepły i serdeczny papa oraz zimna i stanowcza mama - każde na swój sposób - pomagają dziewczynce przejść przez koszmar wojny, który snuje się za nią jak cień i niepokoi każdej nocy. Muzyka, szkoła, zabawa, domowe obowiązki i książki wypełniają codzienność małej złodziejki. Bo Liesel kradnie i kolekcjonuje książki, w nich znajduje dla siebie i innych bezpieczną przystań podczas złego czasu, podczas nalotów i bombardowań, podczas dni, kiedy wojna przechodzi przez miasteczko, niesiona echem kroków setek pędzonych do Dachau Żydów.
Bohaterami powieści są Niemcy, dla nas Polaków to jak spojrzenie na wojnę z drugiej strony lustra.
Na mały świat dziewczynki, jej przyjaciela Rudy'ego, przybranych rodziców, sąsiadów i szkolnych kolegów patrzymy oczyma Śmierci, którą autor opowieści uczynił narratorem. Jest to istota rodzaju męskiego, która nie odstępuje uczestników wydarzeń na krok, jest z nimi, przy nich, jest wszędzie i co gorsza - mimo nawału zajęć - świetnie radzi sobie ze swoim fachem. Nie stoi po żadnej stronie, nie wybiera, nie decyduje, robi swoje, nic więcej, a jednocześnie aż tyle.
Zusak w bardzo zgrabny sposób buduje charakterystyki postaci, które poznajemy podczas całej historii. Nieustannie odkrywają się nowe karty ich dziejów i nowe okoliczności, pozwalające zrozumieć podejmowane przez nich decyzje i działania. Udało mu się, dzięki zamknięciu fabuły w małej, zatroskanej o siebie wzajemnie społeczności oraz prostocie i wyrazistość języka, ukazać tak dużo człowieczeństwa w tym tak nieludzkim czasie.
To powieść, która ma w sobie dużo przestrzeni, przestrzeni która pozwala na niedopowiedzenia, na myśli między wierszami, przestrzeni, która jest miejscem na mądrą zadumę.
Usłyszałam opinię, że to książka czyjegoś życia. Myślę, że to ocena nieco na wyrost, uwarunkowana takim, a nie innym doświadczeniem czytelniczym. Faktem jest, że autor nie szczędzi gry na emocjach swoich odbiorców, czyniąc głównymi bohaterami wzruszające postaci dzieci, których niewinność w zderzeniu z okrucieństwem wojny nastraja w sposób charakterystyczny.
Cała opowieść jest piękna i ujmująca, wciąga niesamowicie, a litery uciekają spod oczu. Nie epatuje przesadną przemocą i terrorem, znamienitymi dla okoliczności, dzięki czemu czytelnikowi udziela się specyficzny spokój, pozbawiony dramatyzmu wydarzeń, których już zmienić nie sposób.
Nie tak dawno, odwiedziliśmy z przyjaciółmi nasze krakowskie muzeum - Fabrykę Schindlera i wystawę Kraków - Czas okupacji 1939-1945. Po wszystkim, długą, kłującą w uszy ciszę w samochodzie przerwała czyjaś myśl: "najgorsze w tej wojnie jest to, że to nie był film...".
Prawdziwość historii jest momentami przerażająca i oprócz smutku i żalu, wzbudza wielki strach przed powtórką.

Ocena subiektywna: 5,5/6.

M. Zusak, Złodziejka książek, Warszawa 2008, 495 s.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz