Tytuł niewielkiej powieści Magdy Dygat sugeruje raczej smutną i przepełnioną żałością historię, tymczasem Biedną panią Morris czyta się się tak, jakby słuchało się opowieści starej przyjaciółki na kwiecistym balkonie, przy
dobrej, pachnącej kawie. Przed nami rozciąga się panorama Paryża z wieżą Eiffla w
tle, panorama marzeń i pragnień niespełnionej kobiety... Snująca swoją opowieść przyjaciółka jest mądra i dojrzała, czeka i jest gotowa na to, co może ofiarować
życie. Niezwykle ciekawe zestawienie pokoleniowych różnic i podobieństw
jednocześnie. Interesująco poprowadzona krytyka rozwiązań tymczasowych.
Książka dobrze napisana, wzruszająca, lekka i wciągająca, ale przyjemnie refleksyjna. Barwny i mądry język dodatkowo uprzyjemnia lekturę. Autorka potrafi, na przekór tematyce, wzbudzić w czytelniku ciepłą zadumę, wiarę i optymizm.
Propozycja na miłe, jesienne popołudnie (tyle wystarcza na
przeczytanie) - dla pań i na poznanie fragmentu duszy i pragnień kobiety - dla
panów. Nadspodziewanie przyjemna.
Ocena subiektywna: 4/6.
M. Dygat, Biedna pani Morris, Kraków 2003, 158 s.
czy książka kończy się źle?mam na nią ochotę ale i nastrój u mnie ostatnio depresyjny i nie chcę go pogłębiać....
OdpowiedzUsuńNie, nie ma tu zlego zakonczenia, ale ksiazka jest dosc melanholijna. Na depresje polecam przepiekne "Przepiorki w platkach rozy" :-)
Usuń*melancholijna ;-)
OdpowiedzUsuń