wtorek, 19 marca 2013

pora na gniew



Mimo czarów leje się prawdziwa krew.
[Pan Lodowego Ogrodu, tom 2]

Ciąg dalszy losów Drakkainena i Władcy Tygrysiego Tronu.
Van Dyken więzi Vuko zaklętego w drzewo. Wokół cisza, pustka i bezradność. Obłęd i amok. Gonitwa myśli.
Śpiący w Drzewie nie podda się.
Obudź się!
Wstań!
Idź!
Gdzieś tam upiorny, samozwańczy demiurg formuje oddziały śmierci. Ludzie Węże rozpoczynają polowanie...
Następca Tygrysiego Tronu przybiera kolejne imiona i doświadcza kolejnych przygód na swej, zdającej się nie mieć końca, drodze.
Okazuje się, że Vuko jest Czyniącym, ale jego zdrowy rozsądek i niewiara w cuda utrudniają mu korzystanie z mocy.
Wielce barwna i fascynująca kontynuacja obu wątków zapowiada spektakularny finał, ale ciężko jeszcze stwierdzić gdzie i kiedy się one połączą.
Efektowny realizm, niesamowity wachlarz symboli oraz makabryczny i oszałamiający zarazem, świat z płócien Boscha, demonstrują wspaniałą i kwitnącą wyobraźnię autora. Funduje nam pokaz okrucieństwa, przemocy, strachu, mordu i bestialstwa. Grzędowicz stosuje takie frazy i operuje takim stylem, który sprawia, że czytelnik zaczyna wierzyć, że ten świat naprawdę istnieje, że to gdzieś tam się działo, albo - o zgrozo! - dzieje.
I choć tym razem jest troszeczkę za bardzo rozwlekle, a akcja lekko zwalnia, to opowieść układa się w całość jak puzzle, niespiesznie ale dokładnie. Nie wszystkie elementy łamigłówki dają się odkryć, cześć z nich tkwi nieruchomo, a część ucieka spod palców, nakłaniając do sięgnięcia po kolejny tom.
Warto jeszcze wspomnieć o oprawie pierwszego wydania całego cyklu, której autorem jest Grzegorz Kmin. Każda okładka świetnie wprowadza w klimat powieści i subtelnie naprowadza na kierunek imaginacji twórczej autora.

Ocena subiektywna: 5,5/6.

J. Grzędowicz, Pan Lodowego Ogrodu, t. 2, Lublin 2007, 625 s.

1 komentarz:

  1. Chyba będę musiał w końcu przełamać moją niechęć do tego autora.

    OdpowiedzUsuń