czwartek, 28 marca 2013

LEGEN - wait for it - DARY

Niektóre istoty ludzkie - zwłaszcza kobiety - lubią myśleć, że seks to coś więcej niż tylko seks.
[Kodeks Bracholi]

Seks to seks. A Brachol? Brachol to ktoś więcej niż przyjaciel, ktoś więcej niż brat...
***
Brachol to kompan na całe życie, który zawsze będzie gotów ci pomóc, chyba że będzie miał coś innego do roboty.
***
I choć samo słowo Brachol brzmi dość żenująco i niezręcznie (ang. Bro jest bardziej przyswajalne, ale tak to już jest z analogonami), to można się przyzwyczaić.
Kodeks składa się ze 150 artykułów, które prezentują zasady bycia Bracholem, kanon moralności Brachola i reguły zachowania Broklasy.
Autorem kodeksu jest genialna postać - fikcyjny bohater komediowej serii "Jak poznałem waszą matkę" - Barney Stinson.
Jaki jest Barney? To elegancki podrywacz, którego wizytówką jest nienaganny garnitur i niekończąca się lista zaliczonych kobiet. Rzeczoną książkę zadedykował samemu sobie, jako najlepszemu Bracholowi, jakiego zna. Czy trzeba mówić coś więcej?
Całe to kodeksowe Bracholenie w pewnej mierze definiuje męskość (art. 12, 103, 121, 130), obnaża ją i demonstruje. Kodeks pozwala Bracholowi być głupim i akceptowanym wśród równie głupich. A wszystko to w sposób urokliwy (art. 20, 49, 62, 96) i zabawny (art. 5, 6, 17, 22, 44, 89, 138). Wkrada się tu też matematyka wysokich lotów (m.in. art. 113), pojawia się kilka ważnych instrukcji rysunkowych, kapitalna Przysięga Skrzydłowego oraz zbawienne Prawo Cytryny. Całość wieńczą nieodzowne poprawki i słowniczek, który objaśnia niektóre zwroty Bralektu.
Nie każdy mężczyzna będzie zgadzał się i identyfikował ze wszystkimi artykułami kodeksu, ale to zapewne dlatego, że jest tylko gościem a nie Bracholem...
Typowo amerykańska mentalność i poczucie humoru, pozbawione - na szczęście - wulgaryzmów i przesadnej podłości. Dowcip prezentuje różny poziom, ale można znaleźć coś dla siebie.
Jest to książka - żart. Czytając ją, a raczej bawiąc się nią, należy zachować odpowiedni dystans i dać się oczarować specyficznemu stylowi Barney'a. Wszechobecna jest tu zabawa stereotypami i nie widzę w tym niczego niewłaściwego. Żyjemy przecież w świecie stereotypów, nieustannie je tworzymy i skrzętnie pielęgnujemy.
Czy Kodeks podoba się kobiecie? Oczywiście! Przecież Barney Stinson jest fenomenalny więc wszystko, co mówi, jest absolutnie święte. No i wolno mi być Bracholem i Skrzydłowym, a to jest COŚ!
Książka ma poręczny format, szlachetną oprawę, jest ładnie i solidnie wydana.
Jako ciekawostkę wspomnę, że ulubionymi artykułami są: art. 25, 40, 100, 141 i wiele innych.
Polecam nie tylko fanom serialu (dla nich pozycja obowiązkowa!) jako preludium do dobrego nastroju.

*) tytuł posta jest przywołaniem sztandarowej formuły Barney'a Stinsona.

PS Wydawnictwo Sine Qua Non - dobra robota!

Ocena subiektywna: 5/6.

B. Stinson, M. Kuhn, Kodeks Bracholi, Kraków 2011, 195 s.

2 komentarze: