wtorek, 17 lipca 2012

kolorowe piekiełko

Wiktoria w wieku dwudziestu lat, ginie nocą w parku z rąk bandyty. Trafia do piekła, gdzie podpisuje pakt dający jej posadę diablicy i zadanie prowadzenia z aniołami targów o dusze zmarłych. Jej opiekunem w nowej rzeczywistości zostaje ponętny diabeł Beleth, a przyjaciółką sama Kleopatra - najbardziej doświadczona i przewrotna diablica wszech czasów. 
Dziewczyna nie mogąc pogodzić się ze swoją śmiercią wraca na Ziemię i robi masę niepotrzebnego zamieszania. Całość fabuły opiera się na rozterkach bohaterki, która nie potrafi zdecydować czy darzy głębszym uczuciem kolegę ze studiów - Piotra, czy swojego nowego przewodnika Beletha. Ale to już było... 
Mimo, że sięgając po tę pozycję, nie oczekiwałam literatury wysokich lotów, to nie udało mi się uniknąć uczucia rozczarowania. Książka panny Miszczuk jest mało wymagająca. W dialogach brak zręczności i kreatywności, a dowcip jest mało błyskotliwy. Sama bohaterka ma mało ciekawą osobowość, jest pełna skrupułów, kompletnie nie wie czego chce, a jej zachowania są schematyczne. Dodatkowo posiada nieznośną manierę częstego zdrabniania imienia "Piotr". Niektóre postaci są interesujące, choć potraktowane powierzchownie, niektóre niestety całkowicie bezbarwne. Zaciekawia oryginalna kreacja piekła jako wyspy szczęśliwości, przypominającej raczej nieustannie imprezującą Ibizę niż przerażające czeluści potępienia. Minusem wydawniczym są infantylne zdjęcia z tyłu okładki. Nie tak wyobrażam sobie przystojniaka, dla którego traci się głowę, ani  też seksownego diabła - uwodziciela. 
Typowy romans studencki i raczej czytadło do tramwaju lub pociągu. 
A cały mój problem z tą książką polega nie na tym, że nie wciąga czy nudzi, bo tak nie jest, trafiła po prostu do złego i "za starego" adresata.

Ocena subiektywna: 3,5/6.

K. B. Miszczuk, Ja, diablica, Warszawa 2010, 414 s.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz