niedziela, 30 grudnia 2012

napuszony paw

Kolejny dowód na to, iż zdanie na konkretny temat najlepiej wyrobić sobie samemu. Zachęcona bardzo pochlebnymi opiniami, sięgnęłam po broszurkę Alicji Werner - bo trudno ją nazwać książką (choć autorka czyni to na każdej niemal stronie) - i żałuję.
Jak diabeł święconej wody unikam poradników typu "jak żyć", ale to miało być coś innego i rzeczywiście...
Kilka banalnych, w koło powtarzanych zdań o tym, jak to warto być zadowolonym z siebie, gonić za marzeniami i spisywać swoje cele na karteczkach. Autorka (trzydziestokilkuletnia nauczycielka, pisząca pod pseudonimem) radzi, poucza, namawia, zachęca, przekonuje, chwali się i wymądrza niemiłosiernie. Niestety nie jest chyba świadoma faktu, że te kilka stwierdzeń to nic odkrywczego, a już na pewno nie jest to dzieło wiekopomne.
Postanowiłam napisać książkę - pisze Werner - postanowienie to nie wszystko. Autorce brak przede wszystkim jakiegokolwiek warsztatu literackiego. Błędy stylistyczne, powtórzenia i irytująca maniera językowa (nie wiem jak wy, ale ja...) rażą niesłychanie. Zdarzają się też przeraźliwe rymy (patrz: choćby sam tytuł). A szczytem wszystkiego jest niechlujstwo językowe, przejawiające się w kolokwializmach typu: dowalę, syf, he he, zdołować itd. Autorka natchniona stylistyką prac magisterskich, robi podsumowania rozdziałów, pisze na okrągło o tym co już było, jakby widząc konieczność ugruntowania "wiedzy tajemnej" w umyśle czytelnika.
A dla kogo pisze? Na pewno dla samej siebie, a także dla osób, które nie czytają niczego poza tabloidami i hasłami reklamowymi na billboardach. Całkowity brak szacunku dla osób, które zdecydują się sięgnąć po to "dzieło". Całość utworu zamknięta jest w sformułowaniach: a raz byłam na szkoleniu..., a czytałam gdzieś..., a zrobiłam sobie... Wzorcowa grafomania.
Tematem książki miał być problem zaniżania poczucia własnej wartości. I miało być zabawnie (jest żenująco), miało być ciekawie (jest banalnie) i miało być "na luzie" (jest infantylnie). Kluczową informacją, przekazywaną przez autorkę, jest ta, że napisała książkę... Miałam wrażenie, że widzę przed sobą puszącego się pawia, któremu pióra jeszcze nie wyrosły, a który leczy swoje kompleksy opublikowaniem kilku nic nie wartych zdań.
Pozycja dostępna jest w formie ebooka na RW2010 jako self-publishing. Doszłam do wniosku, że wolałabym zgubić te 8 złotych. Przynajmniej czułabym się jak gapa zielona, a nie jak nabita w butelkę.
Niedawno wczytywałam się zapamiętale w fotoblog mojej nastoletniej siostrzenicy - ten sam język, ale o niebo ciekawsze treści!

Ocena subiektywna: 1/6.

A. Werner, Mam jedno życie i chcę je przeżyć znakomicie!, ebook, RW2010, 25 s.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz